21 stycznia 2014

Wenus, Mars i Księżyc – Czyli kosmiczny PŚ w Zakopanem!

Poniższy post zapewne może wydać się Wam nietypowy… cóż, taki ma właśnie być! Chciałabym podzielić się kilkoma moimi wspomnieniami, które odżyły w miniony weekend.

Puchar Świata w skokach narciarskich oglądałam odkąd pamiętam - zaczęło się to jeszcze przed super formą Adama Małysza kiedy to wygrał po raz pierwszy w wspaniałym stylu Puchar Świata i zdobył Kryształową Kulę w 2001r.

Jako mała dziewczynka razem z moim tatą co tydzień siadaliśmy przed telewizorem, aby móc oglądać najlepszych z najlepszych. Do dzisiaj zastanawiam się co to za siła pchała mnie wtedy do skoków narciarskich (a nawet na nartach nie umiem jeździć ;) ) – w mojej rodzinie niewiele osób interesowało się tym sportem i w zasadzie do dzisiaj wiele się nie zmieniło.

Podczas sezonu nie było weekendu, żebym nie oglądała skoków narciarskich. Nawet swoje spotkania ze znajomymi ustawiałam tak, aby móc zdążyć na skoki bądź po prostu umawiałam się po transmisji. Niektórzy uważali to za dziwne – może dlatego, że jestem kobietą, a może dlatego, że wtedy ta dyscyplina sportu nie była jeszcze taka popularna?

Obok zdjęcie z konkursu w Zakopanem z 1999 r.


Już po raz drugi – za sprawą mojego narzeczonego, któremu w tym miejscu chciałabym bardzo podziękować! – mogłam udać się na Puchar Świata w Zakopanem i tym samym spełnić marzenie małej Madzi, która zawsze chciała poczuć panującą tam atmosferę. Wrzawa około 22 tysięcy ludzi na skoczni na prawdę wywołuje ciarki i gęsią skórkę.  A warto wspomnieć, że prawie drugie tyle zbiera się poza skocznią! Bez względu na wyniki, pierwsze miejsce zawsze zajmują kibice, bo to oni właśnie sprawiają, że na ten krótki czas Zakopane staje się magicznym miejscem!



I oczywiście w tym roku również się nie rozczarowałam. Kolejny raz miałam okazję poczuć to wszystko na własnej skórze. Ekran telewizora nie oddaje tej magii, która panuje pod skocznią! W tym roku mimo nieudanej pogody oraz kilku kontrowersji, klimat jak zwykle był cudowny. 
O tym, że jesteśmy przemoczeni do suchej nitki,zorientowaliśmy się dopiero po wyjściu ze skoczni ;) Wcześniej po prostu nie było czasu o tym myśleć. Wszystkie problemy zostawiliśmy przed bramami skoczni.



W tym roku było naprawdę kosmicznie! I to nie tylko dzięki kibicom ;) O odpowiednią oprawę zadbali… Odpowiedni ludzie na swoich miejscach :) Toteż właśnie wraz z narzeczonym znaleźliśmy się na Wenus! Przed nami rozciągał się biało-czerwony Mars, a u góry podziwialiśmy Księżyc. Mowa oczywiście o „nazwach” trybun! Reasumując… Space Dance!



Wiele szacunku trzeba oddać oczywiście zawodnikom! Poświęcenie w ich wykonaniu, odwaga i ciężka praca są na pewno godne podziwu. Pamiętajmy, że nie mogą pozwolić sobie na tak wiele jak my. Dieta skoczka to naprawdę wyższa „technologia”. Oczywiście nie będę jej Wam opisywać i wyganiać Was na skocznie. Ale za to, już kończąc moje przemyślenia zawarte w poście – Podaję Wam kilka wskazówek (które sama stosuję ) na podreperowanie odporności i rozgrzanie organizmu po przebywaniu w niskiej temperaturze.

Wszystkie oczywiście trzeba stosować na dłuższą metę, ale za to są w 100% naturalne. A taka już istota natury, że wszystko potrzebuje czasu na odpowiedni wzrost, rozwój czy jakikolwiek postęp  Uwierzcie, lepiej tak, niż faszerować organizm antybiotykami i wszelaką chemią. I tutaj ciekawostka… Mianem naturalnego antybiotyku ochrzczony został… czosnek :) O właściwościach postrachu wampirów jeszcze sobie wspomnimy.  A poniżej 5 obiecanych wskazówek!

1. Rano ok. godziny po śniadaniu wypijam szklankę ciepłego lecz nie zagotowanego mleka z 2 łyżeczkami miodu najlepiej lipowego.
2. Czasami na śniadanie lub drugie śniadanie zjadam kromkę żytniego pieczywa cienko posmarowaną masłem z dwoma ząbkami czosnku i np. pomidorkiem. Polecam na kanapce położyć sobie natkę pietruszki – neutralizuje zapach czosnku.
3. Na wieczór bądź właśnie po pobycie na chłodnym powietrzu bardzo dobra jest herbata z dzikiej róży czy np. dzikiego bzu.
4. Stricte na rozgrzanie bardzo dobre są również zwykłe zupki np. pomidorowa czy barszczyk czerwony. Polecam przyprawić zupkę czarnym pieprzem, papryką lub np. pieprzem cayenne. Kubeczek takiej zupki na pewno Was rozgrzeje :)
5. Właściwości rozgrzewające mają również takie przyprawy jak : curry, imbir, anyż bądź cynamon.  Można się też uraczyć herbatką lipową, malinową lub z kopru włoskiego.

Bywajcie zdrowi i nie dajcie się chorobie! Adieu ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz