Wczoraj na fanpag'u obiecałam Wam, że wstawię listę składników na mojego shake'a owocowego, którego zaserwowałam sobie na wieczór. Skład jest bardzo prosty - wystarczy tylko parę sztuk owoców i jogurt typu greckiego i to wszystko.
Ja użyłam akurat :
- 3 bananów średniej wielkości (wybrałam takie już bardziej dojrzałe, żeby były bardziej słodkie)
- 2 kiwi
- 1 jabłko o średniej wielkości
- 1 opakowanie jogurtu typu greckiego (jak dla mnie shake ma wtedy lepszy smak niż z zwykłym jogurtem)
- trochę cynamonu
Wszystko dokładnie można zmiksować w blenderze bądź zetrzeć na tarce na bardzo małym oczku. Owoce wymieszać z jogurtem naturalnym.
Można oczywiście dodać trochę skruszonego lodu bądź na kilka godzin wsadzić do zamrażalki. Pamiętać jednak musimy, żeby shake nie zamroził się całkiem, ale miał wyraźne "grudki" lodu :)
Później nie pozostaje nic innego jak tylko delektować się smakiem shake'a :D
Keepwell - Bywaj zdrów!
Blog skierowany jest do wszystkich,którzy chociaż w najmniejszym stopniu interesują się zdrowiem i aktywnym wypoczynkiem.
10 kwietnia 2015
4 kwietnia 2015
Jak przetrwać święta i nie mieć później wyrzutów sumienia?
Mamy różne rodzaje świąt. W końcu każdego dnia ktoś obchodzi swoje święto bądź możemy obchodzić święta narzucane Nam przez różne instytucje. Jednak są również takie do których przywiązujemy więcej uwagi. Tak jest np. w przypadku Świąt Wielkanocnych, które właśnie przeżywamy. Przy suto nakrytych stołach i babciach wmuszających w Nas jedzenie niektórym pewnie będzie ciężko odmówić i wytrwać w swoich postanowieniach. Liczne baby świąteczne, serniki, sałatki, przeróżne wędliny „patrzą” na Nas ze stołu kusząc, żeby je zjeść. Przecież w końcu od czasu do czasu można sobie pozwolić na „mały” grzeszek. Ale po co to robić skoro można nie rezygnować z ulubionych potraw i wytrwać w swoich postanowieniach dotyczących zdrowego odżywiania.
Poniżej znajdziecie kilka małych rad, które na pewno pomogą przetrwać chwile przy wspólnym stole. Nie musicie rezygnować z najbardziej ulubionych potraw. Wystarczy, że wprowadzimy kilka modyfikacji.
Przede wszystkim nie próbujmy schudnąć podczas Świąt. Na pewno nie pomożemy swojej psychice
w ograniczeniu sobie potraw, które możemy spróbować tylko podczas tego jedynego dnia. Będziemy się wtedy czuć niekomfortowo przez co bardzo łatwo możemy skusić się na więcej niż zakładaliśmy początkowo. A więc jeżeli mamy ochotę na ciasto, upieczmy je w bardziej dietetycznej – zdrowszej wersji. Znakiem charakterystycznym dla Świąt Wielkanocnych jest jajko – jeżeli mamy na nie ochotę nie ma sprawy. Pamiętajmy tylko, żeby zjeść jedno, góra dwa. Co do jajka? Oczywiście chleb – wybierzmy ten pełnoziarnisty nie biały.
W Polskiej tradycji na Święta przyrządza się kilka rodzajów sałatek. Z nich też nie musimy rezygnować. Wystarczy, że odłożymy sobie trochę podczas ich przygotowania. Wersja bez majonezu nie tylko będzie zdrowsza, ale również ograniczy dostarczenie zbędnych kalorii.
Kolejnym sposobem na wytrwanie w postanowieniu może być o dziwo.. zaspokojenie głodu. Nie wierzycie? To prawda. Jeżeli usiądziemy do stołu o pustym żołądku prawdopodobnie zjemy o wiele więcej niż planowaliśmy, aby właśnie „zabić głoda”. W takich sytuacjach najlepiej zadbać o swój tryb jedzenia. Zjedzmy pożywne, zdrowe śniadanie, a przed świątecznym obiadem szybką, zdrową przekąskę, która na pewno zapobiegnie przejedzeniu.
Kontrolowanie porcji, które zjadamy też może pomóc Nam w postanowieniach. Dlaczego mielibyśmy nie pozwolić sobie na porcję ciasta bądź ulubione danie? Małe porcje pozwolą skosztować różnych potraw bez wyrzutów sumienia.
Ostatnią – no i chyba jedną z ważniejszych – jest oczywiście ruch! Nie pozostawajmy w Święta bez żadnej aktywności fizycznej. Nie tylko pozwoli się nam to motywować do działania, ale również pomoże utrzymać Nasze ciało w doskonałej dyspozycji.
A na koniec chciałabym Wam życzyć, aby te święta spędzone w gronie najbliższych były pełne ciepła, miłości oraz aby Wasze każde postanowienie było mocniejsze z każdym dniem.
Poniżej znajdziecie kilka małych rad, które na pewno pomogą przetrwać chwile przy wspólnym stole. Nie musicie rezygnować z najbardziej ulubionych potraw. Wystarczy, że wprowadzimy kilka modyfikacji.
Przede wszystkim nie próbujmy schudnąć podczas Świąt. Na pewno nie pomożemy swojej psychice
źródło : grafika google |
W Polskiej tradycji na Święta przyrządza się kilka rodzajów sałatek. Z nich też nie musimy rezygnować. Wystarczy, że odłożymy sobie trochę podczas ich przygotowania. Wersja bez majonezu nie tylko będzie zdrowsza, ale również ograniczy dostarczenie zbędnych kalorii.
Kolejnym sposobem na wytrwanie w postanowieniu może być o dziwo.. zaspokojenie głodu. Nie wierzycie? To prawda. Jeżeli usiądziemy do stołu o pustym żołądku prawdopodobnie zjemy o wiele więcej niż planowaliśmy, aby właśnie „zabić głoda”. W takich sytuacjach najlepiej zadbać o swój tryb jedzenia. Zjedzmy pożywne, zdrowe śniadanie, a przed świątecznym obiadem szybką, zdrową przekąskę, która na pewno zapobiegnie przejedzeniu.
Kontrolowanie porcji, które zjadamy też może pomóc Nam w postanowieniach. Dlaczego mielibyśmy nie pozwolić sobie na porcję ciasta bądź ulubione danie? Małe porcje pozwolą skosztować różnych potraw bez wyrzutów sumienia.
Ostatnią – no i chyba jedną z ważniejszych – jest oczywiście ruch! Nie pozostawajmy w Święta bez żadnej aktywności fizycznej. Nie tylko pozwoli się nam to motywować do działania, ale również pomoże utrzymać Nasze ciało w doskonałej dyspozycji.
A na koniec chciałabym Wam życzyć, aby te święta spędzone w gronie najbliższych były pełne ciepła, miłości oraz aby Wasze każde postanowienie było mocniejsze z każdym dniem.
20 stycznia 2015
Lasagne z tuńczykiem oraz sosem pomidorowym
Dzisiaj postanowiłam spróbować swoich sił w kuchni włoskiej i zrobiłam lasagne. Co prawda troszkę ją zmodyfikowałam bo mięso mielone zastąpiłam tuńczykiem oraz nie dodałam sosu beszamelowego i sera żółtego. Jednak tak samo smakowała jak tradycyjna.
Składniki (na 2 osoby)
250 g tuńczyka z puszki w sosie własnym
700 g przecieru pomidorowego
3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
2 średnie papryki (ja użyłam żółtej i zielonej, żeby odróżniały się od sosu)
2 średnie czerwone cebule
6 płatów makaronu lasagne
10 g oliwy z oliwek
masło do posmarowania naczynia
Sposób wykonania :
W lekko osolonej wodzie ugotować płaty makaronu (przez 10 minut) cały czas mieszając,aby zapobiec sklejaniu się makaronu. Gotowy makaron przelać zimną wodą. Na oliwie z oliwek podsmażyć wcześniej obrane i pokrojone cebulę oraz paprykę. Podsmażyć aż do momentu uzyskania miękkich warzyw. Dodać odsączonego tuńczyka, całość dobrze wymieszać. Następnie wlać przecier pomidorowy zmieszany wraz z koncentratem. Zmniejszyć gaz cały czas mieszając. Dusić na małym ogniu aż do uzyskania gęstego sosu. Żaroodporne naczynie nasmarować masłem, układać płaty ugotowanego wcześniej makaronu. Dodać sos i przekładać kolejnymi płatami makaronu. Całość posmarować sosem bądź koncentratem pomidorowym. Smacznego!
Składniki (na 2 osoby)
250 g tuńczyka z puszki w sosie własnym
700 g przecieru pomidorowego
3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
2 średnie papryki (ja użyłam żółtej i zielonej, żeby odróżniały się od sosu)
2 średnie czerwone cebule
6 płatów makaronu lasagne
10 g oliwy z oliwek
masło do posmarowania naczynia
Sposób wykonania :
W lekko osolonej wodzie ugotować płaty makaronu (przez 10 minut) cały czas mieszając,aby zapobiec sklejaniu się makaronu. Gotowy makaron przelać zimną wodą. Na oliwie z oliwek podsmażyć wcześniej obrane i pokrojone cebulę oraz paprykę. Podsmażyć aż do momentu uzyskania miękkich warzyw. Dodać odsączonego tuńczyka, całość dobrze wymieszać. Następnie wlać przecier pomidorowy zmieszany wraz z koncentratem. Zmniejszyć gaz cały czas mieszając. Dusić na małym ogniu aż do uzyskania gęstego sosu. Żaroodporne naczynie nasmarować masłem, układać płaty ugotowanego wcześniej makaronu. Dodać sos i przekładać kolejnymi płatami makaronu. Całość posmarować sosem bądź koncentratem pomidorowym. Smacznego!
8 stycznia 2015
Krem brokułowy z włoszczyzną oraz koperkiem
Tak jak obiecałam w poście na fanpag'u przedstawiam mój przepis na zupę - krem z brokułów, włoszczyzną oraz koperkiem. Idealnym dodatkiem będą również grzanki bądź groszek ptysiowy.
Podana gramatura wystarczy na 4 porcję.
Składniki :
500 g świeżej brokuły
1 marchewka
1 seler
1 średnia cebula
1/2 korzenia pietruszki
1 udko z kurczaka (bądź 2 skrzydełka - jak kto woli)
suszony koperek
łyżka jogurtu naturalnego
przyprawy
Sposób wykonania :
Z włoszczyzny oraz udka z kurczaka oraz przypraw ugotować wywar ( ja dałam około 2 litrów). Gdy warzywa oraz mięso będzie już miękkie wyjąć, a do gotującego się dalej wywaru wrzucić opłukane wcześniej brokuły. Warzywa pokroić na mniejsze cząstki, ostudzić. Ugotowane brokuły przelać zimną wodą, odsączyć i podzielić na mniejsze. Dodać do pokrojonych wcześniej warzyw. Całość zmiksować w blenderze. Gdy zupa będzie zbyt gęsta można dolać trochę wywaru - urozmaici to smak oraz rozcieńczy nam powstały krem. Koperkiem oraz jogurtem naturalnym dekorować bezpośrednio przed podaniem. Smacznego!
Podana gramatura wystarczy na 4 porcję.
Składniki :
500 g świeżej brokuły
1 marchewka
1 seler
1 średnia cebula
1/2 korzenia pietruszki
1 udko z kurczaka (bądź 2 skrzydełka - jak kto woli)
suszony koperek
łyżka jogurtu naturalnego
przyprawy
Sposób wykonania :
Z włoszczyzny oraz udka z kurczaka oraz przypraw ugotować wywar ( ja dałam około 2 litrów). Gdy warzywa oraz mięso będzie już miękkie wyjąć, a do gotującego się dalej wywaru wrzucić opłukane wcześniej brokuły. Warzywa pokroić na mniejsze cząstki, ostudzić. Ugotowane brokuły przelać zimną wodą, odsączyć i podzielić na mniejsze. Dodać do pokrojonych wcześniej warzyw. Całość zmiksować w blenderze. Gdy zupa będzie zbyt gęsta można dolać trochę wywaru - urozmaici to smak oraz rozcieńczy nam powstały krem. Koperkiem oraz jogurtem naturalnym dekorować bezpośrednio przed podaniem. Smacznego!
30 grudnia 2014
Cynamon + miód = ?
Po świętach na pewno większość z Was będzie chciało „zrzucić zbędne kilogramy”, którymi faszerowaliśmy się przez te kilka dni. Niektórzy zdecydują się na radykalne diety, po których nie pozostanie nic jak tylko efekt jo-jo. Na pewno znajdą się również Ci, którzy sumiennie będą przestrzegać swoich postanowień. Oczywiście nie ma nic lepszego jak dieta i ciężkie ćwiczenia po których nie tylko będziemy dumni z każdej kropli potu na twarzy i zrzuconego kilograma. Jednak istnieje również sposób, który jak każdy inny wymaga trochę czasu. Nie jest natomiast aż tak bardzo radykalny jak dieta i nie wymaga aż takiego dużego poświęcenia jakim są ciężkie ćwiczenia na siłowni. Ponadto dzięki temu możemy nie tylko zrzucić kilka kilogramów, ale również i zapobiec wielu chorobom. O czym mowa? Oczywiście o zbawiennym działaniu cynamonu oraz miodu.
Zacznijmy jednak od podstawowych informacji na temat każdego składnika. Miód jest nie tylko pyszny, ale posiada również szereg właściwości zdrowotnych. Wzmacnia serce, koi skołatane nerwy, goi rany. Ma również działanie antybakteryjne – niektóre z znanych Nam bakterii zwalcza lepiej niż antybiotyki. Dlatego też miód ma uznanie w dermatologii – używany jest do szczególnie do eliminowania pryszczy oraz innych skaz. Mimo tego, że ma słodki posmak nie sprzyja powstawaniu próchnicy zębów. W Polsce najczęściej kupowany jest miód lipowy – bardzo łatwo się przyswaja do organizmu, a jego całkowite trawienie trwa nie całe 2 godziny. Ciekawostką jest, że 200 g miodu wypitego w dwóch porcjach łagodzi skutki nadmiernego spożycia alkoholu poprzedniego dnia. Ponadto jest bardzo polecany dla ludzi mających problemy z sercem – obniża on bowiem ciśnienie tętnicze, hamuje procesy miażdżycowe.
Cynamon jest jedną z najstarszych przypraw na świecie. Służy nie tylko jako przyprawa dodawana do przetworów owocowych, ciast czy dań kuchni indyjskiej. Używany jest również w medycynie jako składnik wielu preparatów oraz maści. Cynamon zapobiega nadkwaśności i działa przeciwbiegunkowo. Często można go znaleźć również w preparatach przeciwbakteryjnych. Ze względu na swój skład jest składnikiem maści przeciwzapalnych, o działaniu znieczulającym bądź
przy nerwobólach. W kuchni natomiast przyprawa ta nadaje potrawom charakterystyczny korzenny smak i zapach. Stosuje się ją zarówno do dań słodkich, jak i pikantnych. Największe zastosowanie cynamonu w Polsce można znaleźć w przyrządzaniu deserów owocowych, zwłaszcza zawierających jabłka (szarlotka, placki), pączków, kołaczy miodowych oraz napojów rozgrzewających, jak wino, piwo. Niestety cynamon ma również działanie negatywne. Unikać go powinny kobiety w ciąży (może wywoływać poronienia) oraz osoby leczące się na wrzody żołądka i dwunastnicy. Olejek cynamonowy może wywoływać również podrażnienia oraz reakcje alergiczne. Jednakże jako składnik inhalacji, cynamon bardzo dobrze łagodzi objawy przeziębień i schorzeń wirusowych.
Teraz do rzeczy. Miód w połączeniu z cynamonem posiada szereg zastosowań dzięki którym Nasz organizm poczuje się lepiej. Jest to między innymi : zapalenia stawów (pasta z miodu i wody w proporcji 1:2 + łyżeczka cynamonu), przeziębienie ( jedz przez 3 dni łyżkę ciepławego (nie gorącego!) miodu z 1/4 łyżeczki cynamonu), wzdęcia ( łyżka miodu i szczypta cynamonu). Jednak po świętach na pewno większość zainteresuje jeszcze jedno działanie tej mieszanki. Bowiem cynamon wraz z miodem oraz wodą może pomóc w pozbyciu się kilku zbędnych kilogramów. Jak to możliwe? Wystarczy tylko pić codziennie rano na pusty żołądek szklankę ciepłej wody wymieszanej z miodem i cynamonem. Jeśli będzie to regularne działanie można zauważyć spadek wagi nawet o kilka kilogramów.
Zacznijmy jednak od podstawowych informacji na temat każdego składnika. Miód jest nie tylko pyszny, ale posiada również szereg właściwości zdrowotnych. Wzmacnia serce, koi skołatane nerwy, goi rany. Ma również działanie antybakteryjne – niektóre z znanych Nam bakterii zwalcza lepiej niż antybiotyki. Dlatego też miód ma uznanie w dermatologii – używany jest do szczególnie do eliminowania pryszczy oraz innych skaz. Mimo tego, że ma słodki posmak nie sprzyja powstawaniu próchnicy zębów. W Polsce najczęściej kupowany jest miód lipowy – bardzo łatwo się przyswaja do organizmu, a jego całkowite trawienie trwa nie całe 2 godziny. Ciekawostką jest, że 200 g miodu wypitego w dwóch porcjach łagodzi skutki nadmiernego spożycia alkoholu poprzedniego dnia. Ponadto jest bardzo polecany dla ludzi mających problemy z sercem – obniża on bowiem ciśnienie tętnicze, hamuje procesy miażdżycowe.
Cynamon jest jedną z najstarszych przypraw na świecie. Służy nie tylko jako przyprawa dodawana do przetworów owocowych, ciast czy dań kuchni indyjskiej. Używany jest również w medycynie jako składnik wielu preparatów oraz maści. Cynamon zapobiega nadkwaśności i działa przeciwbiegunkowo. Często można go znaleźć również w preparatach przeciwbakteryjnych. Ze względu na swój skład jest składnikiem maści przeciwzapalnych, o działaniu znieczulającym bądź
przy nerwobólach. W kuchni natomiast przyprawa ta nadaje potrawom charakterystyczny korzenny smak i zapach. Stosuje się ją zarówno do dań słodkich, jak i pikantnych. Największe zastosowanie cynamonu w Polsce można znaleźć w przyrządzaniu deserów owocowych, zwłaszcza zawierających jabłka (szarlotka, placki), pączków, kołaczy miodowych oraz napojów rozgrzewających, jak wino, piwo. Niestety cynamon ma również działanie negatywne. Unikać go powinny kobiety w ciąży (może wywoływać poronienia) oraz osoby leczące się na wrzody żołądka i dwunastnicy. Olejek cynamonowy może wywoływać również podrażnienia oraz reakcje alergiczne. Jednakże jako składnik inhalacji, cynamon bardzo dobrze łagodzi objawy przeziębień i schorzeń wirusowych.
Teraz do rzeczy. Miód w połączeniu z cynamonem posiada szereg zastosowań dzięki którym Nasz organizm poczuje się lepiej. Jest to między innymi : zapalenia stawów (pasta z miodu i wody w proporcji 1:2 + łyżeczka cynamonu), przeziębienie ( jedz przez 3 dni łyżkę ciepławego (nie gorącego!) miodu z 1/4 łyżeczki cynamonu), wzdęcia ( łyżka miodu i szczypta cynamonu). Jednak po świętach na pewno większość zainteresuje jeszcze jedno działanie tej mieszanki. Bowiem cynamon wraz z miodem oraz wodą może pomóc w pozbyciu się kilku zbędnych kilogramów. Jak to możliwe? Wystarczy tylko pić codziennie rano na pusty żołądek szklankę ciepłej wody wymieszanej z miodem i cynamonem. Jeśli będzie to regularne działanie można zauważyć spadek wagi nawet o kilka kilogramów.
25 listopada 2014
Zdrowe alternatywy produktów naszpikowanych chemią
Jakiś czas temu na swój fanpage dodałam link o 11 produktach, w których znajdziemy najwięcej chemii. Cóż, wyniki jakoś mnie nie zaskoczyły. Zaraz po przeczytaniu tego artykułu rozmyślałam nad tym czy prezentowana przez wielkie koncerny spożywcze żywność w ogóle może przetrwać bez sztucznych dodatków i barwników. I o to powstał pomysł – stworzenie listy produktach, które byłyby alternatywą do tych przedstawionych w artykule.
1. Płatki śniadaniowe typu CornFlakes – kłótnie na temat przetworzonego ziarna kukurydzy nie mają końca. Jedni uważają, że nie jest zdrowe i nie powinno się ich jeść, a przeciwnicy jak najbardziej je polecają. Jednak spośród dostępnych na rynku płatków kukurydzianych można wybrać te, które w swoim składzie nie zawierają dodatku cukru. Zazwyczaj są to płatki typu Light bądź Fit posiadające np. ekstrakt słodowy z jęczmienia zamiast dodatku cukru.
2. Jogurt –prawdziwy jogurt naturalny powinien w swoim składzie zawierać tylko mleko i bakterie spożywcze. Niestety jednak, przyzwyczailiśmy się do tego, że jogurt powinien być gęsty i zwarty. Dlatego producenci dodają do jogurtu różnego rodzaju zagęstniki. A wiadomo, że jak zagęstniki to i wielka gama składników na „E”. Najlepiej więc wybierać jogurty probiotyczne. A co z jogurtami owocowymi? Tak naprawdę to jest tam więcej chemii i cukru niż owoców. Dlatego też lepiej kupić świeże owoce i zmiksować je z jogurtem naturalnym. Będziemy pewni, że jogurt owocowy, który zjemy będzie naprawdę „owocowy”.
3. Mrożonki – wiadomo, że najlepiej jest spożywać produkty świeże gdyż zawierają najwięcej składników odżywczych. Co jednak zrobić gdy akurat nie mamy ich pod ręką? Warto wtedy sięgnąć po mrożonki, gdyż to właśnie mrożenie jest najlepszym sposobem na zachowanie świeżości i cennych składników. W których znajdziemy najmniej chemii? Najlepiej jest wybierać produkty w kartonach bądź foliowych opakowaniach. Te na wagę, leżące nie raz miesiącami w sklepowych witrynach mogą być zwietrzałe i nie smaczne.
4. Soki, nektary, napoje – każdy Nam smakuje, ale który jest najzdrowszy? Najlepiej wybierać soki, gdyż (oczywiście w myśl prawa) producent nie może do nich dodać cukru, chemicznych substancji poprawiających smak, zapach czy kolor. Najzdrowsze są soki mętne i niepasteryzowane, świeżo wyciskane.
5. Wędliny – najlepiej wybierać te o naturalnym, bladym kolorze. Różowiutka szynka, która zachęca Nas do kupna swoją barwą na pewno nie jest dobrym wyborem. Kolor ten to oznaka dodanych azotynów i azotanów, które rozkładając się w Naszych żołądkach mają działanie rakotwórcze.
6. Przyprawy – gotowe przyprawy do kupienia w sklepach posiadają szereg wzmacniaczy smaku, koloru i aromatu dzięki, którym curry będzie jeszcze bardziej żółte i pachnące, a piernik będzie pachnieć prawdziwym piernikiem. Zamiast pchać w swój organizm chemię warto zaopatrzyć się w świeże zioła bądź suszyć je i w takiej postaci dodawać do potraw.
7. Frytki z ziemniaków – wszyscy je uwielbiamy.. Karbowane, proste bądź półokrągłe. Gotowe frytki głęboko mrożone, które możemy kupić w sklepie nie posiadają ani grama ziemniaka! W głównej mierze jest to susz ziemniaczany, mąka ziemniaczana, woda oraz szereg dodatków chemicznych. Lepiej jest więc pokroić sobie własne ziemniaki i usmażyć na głębokim tłuszczu, a następnie odsączyć.
8. Chleb – prawdziwy chleb powinien być lekko mokry w środku, a po przekrojeniu powinien niemal lepić się do noża. Niestety w dzisiejszych czasach rzadko można dostać porządny chleb, a nie tanią, nadmuchaną chemią podróbkę. Najlepszym wyjściem będzie więc pieczenie własnego chleba bądź kupno w sprawdzonej, dobrej piekarni.
9. Utwardzone przyprawy do zup, tzw. kostki rosołowe – coraz częściej goszczą w Naszych
domach jako „polepszać” smaku zupy czy sosu. Po co pakować w Nasze potrawy wszędobylski glutamin sodu skoro możemy sami zrobić sobie naturalny dodatek do zup czy sosów. Wystarczy tylko ugotować bulion warzywny, mięsny bądź grzybowy, przestudzić go i wlać do pojemników na lód, a później zamrozić.
Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu przekonałam Was do tego, że nie zawsze to co kupimy w sklepie jest zdrowe i nie ma żadnego alternatywnego i przy tym zdrowego wyjścia.
1. Płatki śniadaniowe typu CornFlakes – kłótnie na temat przetworzonego ziarna kukurydzy nie mają końca. Jedni uważają, że nie jest zdrowe i nie powinno się ich jeść, a przeciwnicy jak najbardziej je polecają. Jednak spośród dostępnych na rynku płatków kukurydzianych można wybrać te, które w swoim składzie nie zawierają dodatku cukru. Zazwyczaj są to płatki typu Light bądź Fit posiadające np. ekstrakt słodowy z jęczmienia zamiast dodatku cukru.
2. Jogurt –prawdziwy jogurt naturalny powinien w swoim składzie zawierać tylko mleko i bakterie spożywcze. Niestety jednak, przyzwyczailiśmy się do tego, że jogurt powinien być gęsty i zwarty. Dlatego producenci dodają do jogurtu różnego rodzaju zagęstniki. A wiadomo, że jak zagęstniki to i wielka gama składników na „E”. Najlepiej więc wybierać jogurty probiotyczne. A co z jogurtami owocowymi? Tak naprawdę to jest tam więcej chemii i cukru niż owoców. Dlatego też lepiej kupić świeże owoce i zmiksować je z jogurtem naturalnym. Będziemy pewni, że jogurt owocowy, który zjemy będzie naprawdę „owocowy”.
3. Mrożonki – wiadomo, że najlepiej jest spożywać produkty świeże gdyż zawierają najwięcej składników odżywczych. Co jednak zrobić gdy akurat nie mamy ich pod ręką? Warto wtedy sięgnąć po mrożonki, gdyż to właśnie mrożenie jest najlepszym sposobem na zachowanie świeżości i cennych składników. W których znajdziemy najmniej chemii? Najlepiej jest wybierać produkty w kartonach bądź foliowych opakowaniach. Te na wagę, leżące nie raz miesiącami w sklepowych witrynach mogą być zwietrzałe i nie smaczne.
4. Soki, nektary, napoje – każdy Nam smakuje, ale który jest najzdrowszy? Najlepiej wybierać soki, gdyż (oczywiście w myśl prawa) producent nie może do nich dodać cukru, chemicznych substancji poprawiających smak, zapach czy kolor. Najzdrowsze są soki mętne i niepasteryzowane, świeżo wyciskane.
6. Przyprawy – gotowe przyprawy do kupienia w sklepach posiadają szereg wzmacniaczy smaku, koloru i aromatu dzięki, którym curry będzie jeszcze bardziej żółte i pachnące, a piernik będzie pachnieć prawdziwym piernikiem. Zamiast pchać w swój organizm chemię warto zaopatrzyć się w świeże zioła bądź suszyć je i w takiej postaci dodawać do potraw.
7. Frytki z ziemniaków – wszyscy je uwielbiamy.. Karbowane, proste bądź półokrągłe. Gotowe frytki głęboko mrożone, które możemy kupić w sklepie nie posiadają ani grama ziemniaka! W głównej mierze jest to susz ziemniaczany, mąka ziemniaczana, woda oraz szereg dodatków chemicznych. Lepiej jest więc pokroić sobie własne ziemniaki i usmażyć na głębokim tłuszczu, a następnie odsączyć.
8. Chleb – prawdziwy chleb powinien być lekko mokry w środku, a po przekrojeniu powinien niemal lepić się do noża. Niestety w dzisiejszych czasach rzadko można dostać porządny chleb, a nie tanią, nadmuchaną chemią podróbkę. Najlepszym wyjściem będzie więc pieczenie własnego chleba bądź kupno w sprawdzonej, dobrej piekarni.
9. Utwardzone przyprawy do zup, tzw. kostki rosołowe – coraz częściej goszczą w Naszych
domach jako „polepszać” smaku zupy czy sosu. Po co pakować w Nasze potrawy wszędobylski glutamin sodu skoro możemy sami zrobić sobie naturalny dodatek do zup czy sosów. Wystarczy tylko ugotować bulion warzywny, mięsny bądź grzybowy, przestudzić go i wlać do pojemników na lód, a później zamrozić.
10. Koncentrat pomidorowy - na pewno wielu z Nas nie może wyobrazić sobie zupy pomidorowej bądź sosu do spaghetti właśnie bez charakterystycznego pomidorowego smaku. Aby pogłębić ten smak często dodajemy zakupiony koncentrat pomidorowy, który oprócz smaku dodaje nam jeszcze szereg zagęstników i utrwalaczy. A przecież bardzo prosto można zrobić taki koncentrat samemu! Wystarczy parę pomidorów, łyżka soli oraz 2 łyżki cukru. Dzięki temu zdobędziemy nie tylko naturalny, ale również i zdrowy pomidorowy smak.
Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu przekonałam Was do tego, że nie zawsze to co kupimy w sklepie jest zdrowe i nie ma żadnego alternatywnego i przy tym zdrowego wyjścia.
10 listopada 2014
Aspartam – słodka trucizna czy zdrowa alternatywa białego cukru?
Na początek trochę historii. Aspartam został wynaleziony przez amerykańskiego chemika Jamesa M. Schlattera w 1965r. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wynalazł go.. przez przypadek. Podczas badań nad lekiem na wrzody żołądka, gdy James Schlatter odruchowo polizał palec, aby ponieść kawałek papieru poczuł słodki smak. Na jego skórze znajdowały się wtedy drobinki aspartamu nad którymi pracował. Zaintrygowany zaczął prowadzić prace nad tym związkiem. Wkrótce aspartam znalazł zastosowanie jako zamiennik cukru białego i stał się bardzo popularny na całym świecie.
Czym więc dokładnie jest aspartam? Uznawany jest za związek chemiczny, który używany jest jako sztuczny środek słodzący, czyli popularny słodzik o kodzie E951. Podczas codziennych zakupów możemy znaleźć go głównie w produktach określonych jako „light”. Ze względu na swoje właściwości często używany jest przez ludzi chorych na cukrzycę. Niewielka jego ilość rekompensuje bowiem 1 łyżeczkę cukru białego przy bardzo małej kaloryczności. W związku z tym po spożyciu słodzika z aspartamem nie wpływa na wytwarzanie insuliny w organizmie. Ciekawostką jest, że aspartam jako jedyny ze sztucznych słodzików jest rozkładany w całości przez ludzki organizm. Niestety jednym z produktów metabolizmy aspartamu jest toksyczny dla organizmu metanol. Jednak przy umiarkowanym spożyciu tego środka ilość metanolu w organizmie nie jest szkodliwe.
Zdania na temat aspartamu i jego działania na organizm ludzki do tej pory są sporne. Niektórzy opowiadają się za tym, że aspartam może mieć działanie rakotwórcze i źle wpływać na cały organizm. Jednak są też tacy, którzy uważają go za zdrową ( a przy tym niskokaloryczną) alternatywą dla bardzo popularnego białego cukru. Podzielone zdania na temat tego słodzika wywołały taką burzę badań potwierdzających którąś z tez, że uznawany jest on za jedną z najdokładniej i najlepiej przebadanych substancji na świecie.
Na początek zacznijmy może od tego co mówią przeciwnicy aspartamu. W latach 90 ubiegłego wieku na całym świecie ukazało się kilka publikacji na temat działania tego środka na organizm.
Jednak w tym samym czasie swoje badania prowadzili również naukowcy z Boliwii, którzy testowali działanie aspartamu na szczurach ( :/). Ich wyniki potwierdzały działanie aspartamu na rozrost komórek rakotwórczych. Inni natomiast zaprzeczali tej tezie tłumacząc się tym, że człowiek i szczur mają odmienne układy metaboliczne, a także poruszyli kwestię większej ilości aspartamu używanego do badań niż tej, która znajduje się w produktach spożywczych. Według niektórych aspartam może przyczyniać się do wielu chorób neurologicznych, m.in. raka mózgu, stwardnienie zanikowe boczne, stwardnienie rozsiane oraz epilepsję. Ponadto osoby, które regularnie używały aspartamu jako słodzika najczęściej skarżyły się również na : bóle i zawroty głowy, nudności, drętwienie i skurcze mięśni, wysypki, depresje, bezsenność, utrata smaku, bóle stawów.
Teraz kolej na obóz przeciwny czyli zwolenników aspartamu. Wyznają oni, że aspartam nie ma szkodliwego działania, a wręcz przeciwnie! Jest to zbawienny dla naszego organizmu. Jako pierwszy powód stawiają fakt, że słodzików z aspartanem mogą używać ludzie chorzy cukrzycę typu 2 czy nietolerancji glukozy. Ograniczenie spożycia cukru lub całkowita jego eliminacja sprzyja bowiem obniżeniu poziomu glukozy we krwi. Ponadto, każdy z Nas wie, że cukier ma szkodliwe działania na szkliwo zębów prowadząc do ubytków. Jest więc to dobra wiadomość dla smakoszy słodkich przekąsek (do których ja też należę ;) ). Aspartam dodawany do produktów spożywczych nie zwiększa próchnicy ze względu na odmienną budowę chemiczną niż zwykły cukier. Słodziki bardzo popularne są również w dietach odchudzających bądź w dietach ludzi dbających o swoją sylwetkę. Zastąpienie białego cukru właśnie tym środkiem pozwala na zredukowanie podaży kalorii przy zachowaniu słodkiego smaku jedzenia.
Na temat bezpieczeństwa stosowania substancji słodzących wypowiedziały się również Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne, które potwierdziły bezpieczeństwo stosowania tych środków. Oto fragment oficjalnego oświadczenia : „Odnosząc się do doniesień dotyczących rzekomego zwiększonego ryzyka niektórych nowotworów u zwierząt doświadczalnych, którym podawano sacharynę, aspartam i cyklaminian, należy podkreślić, że wyniki ostatnich badań przeprowadzonych u ludzi nie potwierdziły tych tez. Biorąc pod uwagę powyższe dane, Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne potwierdzają bezpieczeństwo stosowania niskokalorycznych substancji słodzących w produktach żywnościowych i rekomendują zastępowanie nimi sacharozy przez osoby z rozpoznaniem nadwagi i otyłości, a szczególnie w sytuacji występowania zaburzeń gospodarki węglowodanowej (nieprawidłowej glikemii na czczo, nietolerancji glukozy i cukrzycy typu 2)”.
Czym więc dokładnie jest aspartam? Uznawany jest za związek chemiczny, który używany jest jako sztuczny środek słodzący, czyli popularny słodzik o kodzie E951. Podczas codziennych zakupów możemy znaleźć go głównie w produktach określonych jako „light”. Ze względu na swoje właściwości często używany jest przez ludzi chorych na cukrzycę. Niewielka jego ilość rekompensuje bowiem 1 łyżeczkę cukru białego przy bardzo małej kaloryczności. W związku z tym po spożyciu słodzika z aspartamem nie wpływa na wytwarzanie insuliny w organizmie. Ciekawostką jest, że aspartam jako jedyny ze sztucznych słodzików jest rozkładany w całości przez ludzki organizm. Niestety jednym z produktów metabolizmy aspartamu jest toksyczny dla organizmu metanol. Jednak przy umiarkowanym spożyciu tego środka ilość metanolu w organizmie nie jest szkodliwe.
Zdania na temat aspartamu i jego działania na organizm ludzki do tej pory są sporne. Niektórzy opowiadają się za tym, że aspartam może mieć działanie rakotwórcze i źle wpływać na cały organizm. Jednak są też tacy, którzy uważają go za zdrową ( a przy tym niskokaloryczną) alternatywą dla bardzo popularnego białego cukru. Podzielone zdania na temat tego słodzika wywołały taką burzę badań potwierdzających którąś z tez, że uznawany jest on za jedną z najdokładniej i najlepiej przebadanych substancji na świecie.
Na początek zacznijmy może od tego co mówią przeciwnicy aspartamu. W latach 90 ubiegłego wieku na całym świecie ukazało się kilka publikacji na temat działania tego środka na organizm.
Jednak w tym samym czasie swoje badania prowadzili również naukowcy z Boliwii, którzy testowali działanie aspartamu na szczurach ( :/). Ich wyniki potwierdzały działanie aspartamu na rozrost komórek rakotwórczych. Inni natomiast zaprzeczali tej tezie tłumacząc się tym, że człowiek i szczur mają odmienne układy metaboliczne, a także poruszyli kwestię większej ilości aspartamu używanego do badań niż tej, która znajduje się w produktach spożywczych. Według niektórych aspartam może przyczyniać się do wielu chorób neurologicznych, m.in. raka mózgu, stwardnienie zanikowe boczne, stwardnienie rozsiane oraz epilepsję. Ponadto osoby, które regularnie używały aspartamu jako słodzika najczęściej skarżyły się również na : bóle i zawroty głowy, nudności, drętwienie i skurcze mięśni, wysypki, depresje, bezsenność, utrata smaku, bóle stawów.
Teraz kolej na obóz przeciwny czyli zwolenników aspartamu. Wyznają oni, że aspartam nie ma szkodliwego działania, a wręcz przeciwnie! Jest to zbawienny dla naszego organizmu. Jako pierwszy powód stawiają fakt, że słodzików z aspartanem mogą używać ludzie chorzy cukrzycę typu 2 czy nietolerancji glukozy. Ograniczenie spożycia cukru lub całkowita jego eliminacja sprzyja bowiem obniżeniu poziomu glukozy we krwi. Ponadto, każdy z Nas wie, że cukier ma szkodliwe działania na szkliwo zębów prowadząc do ubytków. Jest więc to dobra wiadomość dla smakoszy słodkich przekąsek (do których ja też należę ;) ). Aspartam dodawany do produktów spożywczych nie zwiększa próchnicy ze względu na odmienną budowę chemiczną niż zwykły cukier. Słodziki bardzo popularne są również w dietach odchudzających bądź w dietach ludzi dbających o swoją sylwetkę. Zastąpienie białego cukru właśnie tym środkiem pozwala na zredukowanie podaży kalorii przy zachowaniu słodkiego smaku jedzenia.
Na temat bezpieczeństwa stosowania substancji słodzących wypowiedziały się również Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne, które potwierdziły bezpieczeństwo stosowania tych środków. Oto fragment oficjalnego oświadczenia : „Odnosząc się do doniesień dotyczących rzekomego zwiększonego ryzyka niektórych nowotworów u zwierząt doświadczalnych, którym podawano sacharynę, aspartam i cyklaminian, należy podkreślić, że wyniki ostatnich badań przeprowadzonych u ludzi nie potwierdziły tych tez. Biorąc pod uwagę powyższe dane, Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne potwierdzają bezpieczeństwo stosowania niskokalorycznych substancji słodzących w produktach żywnościowych i rekomendują zastępowanie nimi sacharozy przez osoby z rozpoznaniem nadwagi i otyłości, a szczególnie w sytuacji występowania zaburzeń gospodarki węglowodanowej (nieprawidłowej glikemii na czczo, nietolerancji glukozy i cukrzycy typu 2)”.
Całość możecie znaleźć pod tym linkiem :
Oficjalne oświadczenie Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością i Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego
Oficjalne oświadczenie Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością i Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego
Przedstawiłam Wam argumenty osób „za” oraz „przeciw”. A jakie jest Wasze zdanie? Oceńcie sami.
5 listopada 2014
Błyskawiczne zupki, czyli szybka droga do utraty zdrowia.
Zupki w proszku, czyli te prezentowane jako szybki sposób „na głoda”, coraz częściej goszczą w naszych domach jako szybki, tani i sycący obiad. Niestety tak samo jak jest on szybkim sposobem na danie tak i jest szkodliwy dla Naszego organizmu. Skoro jednak jest taki zły to dlaczego coraz częściej go kupujemy? Co jest w nich takiego, że oprócz ceny kuszą Nas, abyśmy je kupili?
Zacznijmy od początku, czyli od czego się to wszystko zaczęło. Zupki błyskawiczne, inaczej zwane chińskimi, zostały wynalezione – wbrew nazwie – nie przez Chińczyka, ale Japończyka Momofuku Ando. Urodził się on przed I Wojną Światową więc przekonał się na własnej skórze co to znaczy głód. Gdy założył swoją własną firmę, marzył o tym, aby inni nie musieli doskwierać głodem tak jak on. Wynalazł więc rozpuszczalne zupy, które miały być łatwo dostępne, tanie, aby załagodzić chociaż trochę głód wywołany II Wojną Światową. Wynalazek ów okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzisiaj zupki w proszku jedzą wszyscy – studenci, prawnicy, czy pracownicy wielkich korporacji. Dzięki nimi mogą zaoszczędzić czas, a przede wszystkim pieniądze. Ważne tylko, żeby coś zjeść. Niewiele jednak zdaje sobie sprawę, że to co znajduje się w tym plastikowym opakowaniu nie jest zdrowe, a nawet potrzebne Naszemu organizmowi.
Jak każda rzecz, zupki instant mają swoje plusy oraz minusy. Zacznijmy jednak od plusów, gdyż akurat w tym przypadku jest ich zdecydowanie mniej. Jedynymi zaletami zupek w proszku jest wspomniana wcześniej szybkość ich przygotowania, wystarczy parę minut i zupa jest już gotowa (dlatego też nieraz używana jest nazwa „zupki błyskawiczne”). Drugą z zalet jest niska cena, która odpowiada np. studentom, którzy – niestety (!) – oszczędzają na jedzeniu pakując w siebie byle co. To pewnie dzięki tym czynnikom stały się one tak popularne na całym świecie.
Jednak zupki instant mają też ciemną stronę. Każda z zupek zawiera paczkę makaronu, małą bądź większą torebkę z przyprawami i zazwyczaj małą saszetkę z tłuszczem. Co prawda więcej w nich jest chemii niż zdrowych składników, ale niby jakim innym sposobem sprawić żeby zalany wrzątkiem makaron oraz proszek będzie smakował jak tradycyjnie przygotowana zupa?
Najbardziej powszechnym dodatkiem spotykanym w daniach błyskawicznych jest glutaminian sodu. Jego „zadaniem” jest wzbogacenie smaku i zapachu. W oznaczeniach dodatków do żywności
możemy spotkać go pod znakiem E621. Co prawda nadal trwają dyskusje nad szkodliwością tego związku dla organizmu ludzkiego – podobno przyczynia się do wystąpienia otyłości, alergii skórnych oraz astmy. Jest on dopuszczony do użytku w produktach spożywczych, ale spożywanie większej ilości może powodować tzw. „syndrom chińskiej restauracji”. Czym się on objawia? Zaczyna Nas boleć głowa, nadmiernie się pocimy, pojawia się kołatanie serca, mdłości oraz skurcze mięśni. Czasami też może pojawiać się alergia skórna. Na produkty zawierające dużą ilość glutaminianu sodu powinny uważać osoby z nadciśnieniem, bowiem związek ten dodatkowo je podnosi. Ponadto zupki te zawierają bardzo duże ilości soli, która powoduje wzrost ciśnienia krwi oraz zatrzymanie wody w organizmie co może objawiać się m.in. opuchlizną stóp.
Zacznijmy od początku, czyli od czego się to wszystko zaczęło. Zupki błyskawiczne, inaczej zwane chińskimi, zostały wynalezione – wbrew nazwie – nie przez Chińczyka, ale Japończyka Momofuku Ando. Urodził się on przed I Wojną Światową więc przekonał się na własnej skórze co to znaczy głód. Gdy założył swoją własną firmę, marzył o tym, aby inni nie musieli doskwierać głodem tak jak on. Wynalazł więc rozpuszczalne zupy, które miały być łatwo dostępne, tanie, aby załagodzić chociaż trochę głód wywołany II Wojną Światową. Wynalazek ów okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzisiaj zupki w proszku jedzą wszyscy – studenci, prawnicy, czy pracownicy wielkich korporacji. Dzięki nimi mogą zaoszczędzić czas, a przede wszystkim pieniądze. Ważne tylko, żeby coś zjeść. Niewiele jednak zdaje sobie sprawę, że to co znajduje się w tym plastikowym opakowaniu nie jest zdrowe, a nawet potrzebne Naszemu organizmowi.
Jak każda rzecz, zupki instant mają swoje plusy oraz minusy. Zacznijmy jednak od plusów, gdyż akurat w tym przypadku jest ich zdecydowanie mniej. Jedynymi zaletami zupek w proszku jest wspomniana wcześniej szybkość ich przygotowania, wystarczy parę minut i zupa jest już gotowa (dlatego też nieraz używana jest nazwa „zupki błyskawiczne”). Drugą z zalet jest niska cena, która odpowiada np. studentom, którzy – niestety (!) – oszczędzają na jedzeniu pakując w siebie byle co. To pewnie dzięki tym czynnikom stały się one tak popularne na całym świecie.
Jednak zupki instant mają też ciemną stronę. Każda z zupek zawiera paczkę makaronu, małą bądź większą torebkę z przyprawami i zazwyczaj małą saszetkę z tłuszczem. Co prawda więcej w nich jest chemii niż zdrowych składników, ale niby jakim innym sposobem sprawić żeby zalany wrzątkiem makaron oraz proszek będzie smakował jak tradycyjnie przygotowana zupa?
Najbardziej powszechnym dodatkiem spotykanym w daniach błyskawicznych jest glutaminian sodu. Jego „zadaniem” jest wzbogacenie smaku i zapachu. W oznaczeniach dodatków do żywności
możemy spotkać go pod znakiem E621. Co prawda nadal trwają dyskusje nad szkodliwością tego związku dla organizmu ludzkiego – podobno przyczynia się do wystąpienia otyłości, alergii skórnych oraz astmy. Jest on dopuszczony do użytku w produktach spożywczych, ale spożywanie większej ilości może powodować tzw. „syndrom chińskiej restauracji”. Czym się on objawia? Zaczyna Nas boleć głowa, nadmiernie się pocimy, pojawia się kołatanie serca, mdłości oraz skurcze mięśni. Czasami też może pojawiać się alergia skórna. Na produkty zawierające dużą ilość glutaminianu sodu powinny uważać osoby z nadciśnieniem, bowiem związek ten dodatkowo je podnosi. Ponadto zupki te zawierają bardzo duże ilości soli, która powoduje wzrost ciśnienia krwi oraz zatrzymanie wody w organizmie co może objawiać się m.in. opuchlizną stóp.
Zupki w proszku mają również negatywny wpływ na.. skórę! Wszystko za sprawą sztucznych aromatów oraz innych dodatków, które możemy w nich znaleźć. Więc jeżeli mamy problemy z cerą, nasza skóra jest wysuszona powinniśmy zdecydowanie odmówić sobie sproszkowanej żywności. Nasz organizm próbując pozbyć się szkodliwych substancji z organizmu uruchamia wszystkie drogi, również te przez gruczoły łojowe w skórze. Osoby borykające się z problemami z trądzikiem powinny więc odstawić sproszkowane produkty.
Wszystkich zastanawia pewnie jak powstają takie zupki. Podstawą jest oczywiście makaron. Do produkcji takiego makaronu wykorzystywana jest : mąka pszenna, sól, woda i kansui, czyli mieszanka sodu, węglanu potasu i fosforanów. Wszystko dokładnie się miesza tworząc wielką kulę, z której formuje się 30-metrowe nitki. Te najpierw gotuje się w temp. 100 stopni Celsjusza, a następnie podsmaża tym razem w temp. 200 stopni.
Druga część opakowania to susz, który ma nadać smak oraz barwę przygotowanej później zupie. Większość składników poddawana jest szybkiemu suszeniu przez co traci swoją naturalną barwę. Żeby zupka była bardziej atrakcyjna dla człowieka do suszu dodaje się szereg barwników. Najczęściej wykorzystuje się składniki naturalne, ale coraz częściej zastępowane są one chemicznymi dodatkami.
W internecie można znaleźć szereg filmików pokazujących proces trawienia takich produktów w naszym żołądku. Poniżej znajdziecie jednego z nich.
Jak widać organizm kobiety miał spore problemy ze strawieniem sztucznej, naszpikowanej chemią żywności. Znacznie szybciej i w łagodniejszy sposób poradził sobie z domowym jedzeniem. Makaron z chińskiej zupki zachował kształt po dwóch godzinach od spożycia, domowe kluseczki były w tym czasie w znacznej części rozłożone. Czemu tak się dzieje? Wszystko za sprawą chemicznych ulepszaczy, którymi naszpikowane są te zupki.
Jak dla mnie jedną z najbardziej absurdalnych rzeczy jaką usłyszałam było to, że zupki w proszku pomagają w odchudzaniu. Nie mówię tu o produktach w proszku, które zastępują posiłek. Chodzi mi o zwykłe zupki w proszku. Nie dość, że są naszpikowane chemią to nie posiadają żadnych wartościowych dla organizmu składników odżywczych. Ponadto organizm zużywa więcej energii na strawienie makaronu z takiej zupki niż dostarczymy jej po zjedzeniu całego opakowania. Zupki w proszku mają również wysoki indeks glikemiczny, a więc powinniśmy je wyeliminować bądź ograniczyć do minimum ich spożycie. Produkty te powodują bowiem skok poziomu cukru we krwi oraz wyrzut insuliny, która odpowiada za magazynowanie się tkanki tłuszczowej. Co prawda dostarczają one mniej kalorii niż zwykłe dania. Zazwyczaj są sprzedawane w postaci do picia więc warto zastanowić się czy nie lepiej samemu przygotować wywar i wypić go bez zbędnych ulepszaczy i barwników.
Podsumowując, zupki w proszku nie powinny być głównym posiłkiem w naszym jadłospisie. W dzisiejszych czasach, gdy nie mamy na nic czasu taka forma jedzenia ma coraz częstsze zastosowanie. Musimy jednak pamiętać czy faktycznie opłaca się nam pakować tyle ulepszaczy tylko dla chwilowej przyjemności
26 października 2014
Cukier wcale nie taki słodki, czyli gorzko o cukrze.
Powszechnie wiadomo, że cukier jest nie zdrowy dla Naszego organizmu, powoduje psucie się zębów, napędza apetyt, a nawet potrafi odkładać się w biodrach. Jednak mimo tej powszechnej wiedzy wiele z Nas nie może sobie wyobrazić codziennego życia bez wysoko słodzonych napojów czy herbaty z kilkoma łyżeczkami cukru. Nie wspominając oczywiście o przekąszeniu jakiejś słodkiej przekąski często nawet zamiast normalnego posiłku.
Biały cukier otrzymywany jest z buraków cukrowych bądź trzciny cukrowej. Pokrojone buraki poddaje się różnym procesom chemicznym. Melasa, czyli lepka, gruboziarnista substancja jest produktem ubocznym w produkcji białego cukru. Zawiera ona wiele cennych witamin oraz soli mineralnych. Niestety poddawana jest nielicznych procesom (m.in. oczyszczaniu, filtracji i krystalizacji), „dzięki” którym pozbawiana jest przydatnych składników odżywczych. Dlatego też, produkt końcowy którym jest cukier, oprócz chwilowej energii oraz kaloryczności nic pożytecznego nie wnosi do Naszego organizmu.
A więc skoro biały cukier jest taki niezdrowy w eter poszła informacja, że brązowy cukier jest zdrowszy i powinniśmy nim zastępować ten bardziej popularny. Niestety, brązowy cukier jest tak samo szkodliwy jak ten biały. Oprócz barwy tak naprawdę niczym się nie różnią. Mimo dodatku niewielkiej ilości melasy do brązowego nie wnosi on żadnych pożytecznych substancji do Naszego organizmu.
Nie tylko tłuszcze, ale również i cukier może prowadzić do otyłości. Jak to możliwe? Wszystko za sprawą ilości, którą spożywamy. Zbyt duża ich ilość w diecie powoduje, że to właśnie one uznawane są za podstawowe źródło energii i są spożywane jako pierwsze. Organizm przyzwyczajony do dostarczania mu łatwo przyswajalnego cukru nie musi mobilizować kwasów tłuszczowych do spalania. Jak się okazuje nie tylko ilość, ale również i jakoś jest ważna. Produkty takie jak cukier, miód, jasne pieczywo czy słodycze trawione są bardzo szybko. Po ich spożyciu szybkim tempem wzrasta poziom glukozy we krwi, a to jest sygnałem dla organizmu do produkcji insuliny – hormon ten odpowiedzialny jest za transportowanie nadmiaru glukozy do komórek i obniżenie jej poziomu we krwi. Niestety insulina to również najważniejszy hormon odpowiedzialny za proces rozwoju tkanki tłuszczowej. Pod jej wpływem komórki tłuszczowe bronią swoich zapasów, ale i również powiększają swoją objętość.
A więc co z owocami? Ze względu na bogate źródło witamin oraz składników mineralnych są
potrzebne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Jednak w przypadku ludzi z nadwagą zbyt duża ich ilość w jadłospisie może przysporzyć problemów. Wszystko za sprawą fruktozy – cukru, który zawarty jest w owocach. Fruktoza wnika bowiem do komórek tłuszczowych ułatwiając im wzrost. Wzmaga również przenoszenie kwasów tłuszczowych do wątroby sprzyjając wytwarzaniu się cholesterolu. Na szczęście w przypadku owoców, zwłaszcza tych świeżych stężenie fruktozy jest niewielkie przez co nie ma konieczności drastycznego eliminowania go z diety. Ponadto zawarty w nich błonnik pokarmowy znacznie spowalnia wchłanianie cukrów do krwiobiegu.
Biały cukier otrzymywany jest z buraków cukrowych bądź trzciny cukrowej. Pokrojone buraki poddaje się różnym procesom chemicznym. Melasa, czyli lepka, gruboziarnista substancja jest produktem ubocznym w produkcji białego cukru. Zawiera ona wiele cennych witamin oraz soli mineralnych. Niestety poddawana jest nielicznych procesom (m.in. oczyszczaniu, filtracji i krystalizacji), „dzięki” którym pozbawiana jest przydatnych składników odżywczych. Dlatego też, produkt końcowy którym jest cukier, oprócz chwilowej energii oraz kaloryczności nic pożytecznego nie wnosi do Naszego organizmu.
A więc skoro biały cukier jest taki niezdrowy w eter poszła informacja, że brązowy cukier jest zdrowszy i powinniśmy nim zastępować ten bardziej popularny. Niestety, brązowy cukier jest tak samo szkodliwy jak ten biały. Oprócz barwy tak naprawdę niczym się nie różnią. Mimo dodatku niewielkiej ilości melasy do brązowego nie wnosi on żadnych pożytecznych substancji do Naszego organizmu.
Nie tylko tłuszcze, ale również i cukier może prowadzić do otyłości. Jak to możliwe? Wszystko za sprawą ilości, którą spożywamy. Zbyt duża ich ilość w diecie powoduje, że to właśnie one uznawane są za podstawowe źródło energii i są spożywane jako pierwsze. Organizm przyzwyczajony do dostarczania mu łatwo przyswajalnego cukru nie musi mobilizować kwasów tłuszczowych do spalania. Jak się okazuje nie tylko ilość, ale również i jakoś jest ważna. Produkty takie jak cukier, miód, jasne pieczywo czy słodycze trawione są bardzo szybko. Po ich spożyciu szybkim tempem wzrasta poziom glukozy we krwi, a to jest sygnałem dla organizmu do produkcji insuliny – hormon ten odpowiedzialny jest za transportowanie nadmiaru glukozy do komórek i obniżenie jej poziomu we krwi. Niestety insulina to również najważniejszy hormon odpowiedzialny za proces rozwoju tkanki tłuszczowej. Pod jej wpływem komórki tłuszczowe bronią swoich zapasów, ale i również powiększają swoją objętość.
A więc co z owocami? Ze względu na bogate źródło witamin oraz składników mineralnych są
potrzebne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Jednak w przypadku ludzi z nadwagą zbyt duża ich ilość w jadłospisie może przysporzyć problemów. Wszystko za sprawą fruktozy – cukru, który zawarty jest w owocach. Fruktoza wnika bowiem do komórek tłuszczowych ułatwiając im wzrost. Wzmaga również przenoszenie kwasów tłuszczowych do wątroby sprzyjając wytwarzaniu się cholesterolu. Na szczęście w przypadku owoców, zwłaszcza tych świeżych stężenie fruktozy jest niewielkie przez co nie ma konieczności drastycznego eliminowania go z diety. Ponadto zawarty w nich błonnik pokarmowy znacznie spowalnia wchłanianie cukrów do krwiobiegu.
Zgubne okazuje się również połączenie cukru z tłuszczem. To najbardziej skuteczna znana mikstura powodująca tycie. Cukier, aktywując insulinę, wzmaga wszystkie procesy metaboliczne, aby jak najwięcej zmagazynować spożytego tłuszczu w komórkach. Musimy więc pamiętać, że popijanie tłustych potraw (np. pizzy) słodkimi napojami (np. colą) okaże się zgubne dla naszego organizmu.
Dlatego też podstawowym źródłem węglowodanów (czyli popularnie zwanych cukrami) w diecie powinny być produkty bogate w błonnik pokarmowy – gruboziarniste pieczywo, kaszy, makarony oraz warzywa. Ziemniaki same w sobie nie stanowią zagrożenia jeżeli oczywiście nie są polane tłustą, albo słodką polewą. Wystrzegajmy się również nadmiernego picia napojów wysoce słodzonych, soków z głównym dodatkiem cukru (!) a nie prawdziwego soku z owoców.
20 października 2014
Jej wysokość dynia, czyli... wszystko co powinniśmy o niej wiedzieć.
Zastanawiacie się pewnie skąd taki tytuł. A wszystko przez to, że właściwości dyni nie sposób przecenić – zawiera ona wiele składników mineralnych oraz witamin, które zbawiennie działają na organizm ludzki. Nie tylko samo warzywo, ale i również pestki dyni posiadają wiele właściwości leczniczych. Jakich? O tym dowiecie się w dalszej części postu.
Wystarczy zostawić tylko sporo miejsca na rozrastające się pnącza. Dojrzałe dynie należy zbierać przed pierwszymi mrozami – dynia króluje na naszych stołach od końca września nawet do stycznia. Zebrane warzywa najlepiej przechowywać w chłodnym, ciemnym i suchym miejscu.
Dynia to prawdziwy skarb jeżeli chodzi o dostarczanie witamin i składników mineralnych do organizmu. Najwięcej witamin ma dynia w bardzo intensywnym, pomarańczowym kolorze – zresztą najbardziej popularny w Polsce. Dynia jest bogata w witaminę A, witaminy z gr. B (B1 i B2), C, PP. Z składników mineralnych znaleźć można magnez, potas, żelazo, wapń oraz fosfor. Jest również doskonałym źródłem błonnika oraz białka.
Dynia jest również polecana w dietach odchudzających. Głównie dzięki niskiej kaloryczności oraz szeregu związków mineralnych oraz witamin. Coraz częściej w naszych jadłospisach możemy spotkać pestki z tego warzywa (o właściwościach przeczytacie w dalszej części tekstu). Zapominamy jednak, że olej z pestek dyni jest cennym składnikiem, który wspomaga proces odchudzania. Olej ten, tłoczony na zimno, oprócz wspomnianych wcześniej witamin oraz składników mineralnych zawiera również fitosterole – substancje obniżające poziom cholesterolu, zapobiegające odkładaniu się złogów miażdżycowych oraz zwalczających powstawanie wolnych rodników. Dynia, dzięki dużej zawartości błonnika, szybko syci przez co powinna się znaleźć w każdej diecie odchudzającej. Z właściwości dyni na pewno ucieszą się również panie. Dlaczego? Ponieważ dynia opóźnia procesy starzenia i ma bardzo dobry wpływ na stan skóry. Zawarty w niej beta-karoten jest silnym przeciwutleniaczem, który chroni skórę przed wolnymi rodnikami.
Również jeżeli chodzi o właściwości zdrowotne dynia posiada ich bardzo dużo. Polecana jest w leczeniu zaparć. Składniki w niej zawarte regulują pracę jelit i pobudzają procesy trawienne, a ponadto oczyszczają organizm z trujących produktów przemiany materii. Jest również lekkostrawna dzięki czemu mogą ją spożywać osoby z problemami żołądkowymi.
Ma działanie przeciwzapalne i podnosi odporność organizmu. Dzięki działaniu moczopędnemu polecana jest osobom z trudnościami przy oddawaniu moczu, problemami z pęcherzem oraz nerkami. Ponadto powinny ją spożywać również osoby z nadciśnieniem tętniczym i miażdżycą ponieważ potrafią skutecznie obniżyć poziom cholesterolu we krwi.
Pestki z dyni mają zdrowotne właściwości. Posiadają wiele witamin oraz kwasów tłuszczowych. Dodane do muesli bądź zup czy surówek nie tylko poprawiają smak potrawy, ale również wzbogacą posiłek o dodatkową dawkę mikroelementów. Pestki dyni w dużej części zawierają zdrowe kwasy tłuszczowe, które wykorzystywane są do budowy witaminy D oraz hormonów. Pestki te mogą być skutecznym wspomaganiem przy leczeniu chorób nerek, ponieważ zawarte w nich witaminy zmniejszają ilość wydalanego z moczem kwasu szczawiowego. Poza tym pestki dyni zapobiegają tworzeniu się kamieni nerkowym. Oprócz tego pomagają zwalczać skurcze mięśni, bóle dłoni oraz nadgarstków.
Jak więc widać dynia nie powinna pojawiać się na naszych stołach tylko w okresie Wszystkich Świętych, kiedy to coraz częściej (podobnie jak w Amerykańskich domach) przystrajamy nimi nasze domy. Dzięki jej właściwościom zdrowotnym warto dodać pestki dyni do ulubionych potraw. Nie tylko wzbogacą smak potraw, ale również poprawiają zdrowie, samopoczucie oraz stan skóry.
Subskrybuj:
Posty (Atom)