25 listopada 2014

Zdrowe alternatywy produktów naszpikowanych chemią

Jakiś czas temu na swój fanpage dodałam link o 11 produktach, w których znajdziemy najwięcej chemii. Cóż, wyniki jakoś mnie nie zaskoczyły. Zaraz po przeczytaniu tego artykułu rozmyślałam nad tym czy prezentowana przez wielkie koncerny spożywcze żywność w ogóle może przetrwać bez sztucznych dodatków i barwników. I o to powstał pomysł – stworzenie listy  produktach, które byłyby alternatywą do tych przedstawionych w artykule.

1. Płatki śniadaniowe typu CornFlakes – kłótnie na temat przetworzonego ziarna kukurydzy nie mają końca. Jedni uważają, że nie jest zdrowe i nie powinno się ich jeść, a przeciwnicy jak najbardziej je polecają. Jednak spośród dostępnych na rynku płatków kukurydzianych można wybrać te, które w swoim składzie nie zawierają dodatku cukru. Zazwyczaj są to płatki typu Light bądź Fit posiadające np. ekstrakt słodowy z jęczmienia zamiast dodatku cukru.

2. Jogurt –prawdziwy jogurt naturalny powinien w swoim składzie zawierać tylko mleko i bakterie spożywcze. Niestety jednak, przyzwyczailiśmy się do tego, że jogurt powinien być gęsty i zwarty. Dlatego producenci dodają do jogurtu różnego rodzaju zagęstniki. A wiadomo, że jak zagęstniki to i wielka gama składników na „E”. Najlepiej więc wybierać  jogurty probiotyczne. A co z jogurtami owocowymi? Tak naprawdę to jest tam więcej chemii i cukru niż owoców. Dlatego też lepiej kupić świeże owoce i zmiksować je z jogurtem naturalnym. Będziemy pewni, że jogurt owocowy, który zjemy będzie naprawdę „owocowy”.

3. Mrożonki – wiadomo, że najlepiej jest spożywać produkty świeże gdyż zawierają najwięcej składników odżywczych. Co jednak zrobić gdy akurat nie mamy ich pod ręką? Warto wtedy sięgnąć po mrożonki, gdyż to właśnie mrożenie jest najlepszym sposobem na zachowanie świeżości i cennych składników. W których znajdziemy najmniej chemii? Najlepiej jest wybierać produkty w kartonach bądź foliowych opakowaniach. Te na wagę, leżące nie raz miesiącami w sklepowych witrynach mogą być zwietrzałe i nie smaczne.

4. Soki, nektary, napoje – każdy Nam smakuje, ale który jest najzdrowszy? Najlepiej wybierać soki, gdyż (oczywiście w myśl prawa) producent nie może do nich dodać cukru, chemicznych substancji poprawiających smak, zapach czy kolor. Najzdrowsze są soki mętne i niepasteryzowane, świeżo wyciskane.

5. Wędliny – najlepiej wybierać te o naturalnym, bladym kolorze. Różowiutka szynka, która zachęca Nas do kupna swoją barwą na pewno nie jest dobrym wyborem. Kolor ten to oznaka dodanych azotynów i azotanów, które rozkładając się w Naszych żołądkach mają działanie rakotwórcze.

6. Przyprawy – gotowe przyprawy do kupienia w sklepach posiadają szereg wzmacniaczy smaku, koloru i aromatu dzięki, którym curry będzie jeszcze bardziej żółte i pachnące, a piernik będzie pachnieć prawdziwym piernikiem. Zamiast pchać w swój organizm chemię warto zaopatrzyć się w świeże zioła bądź suszyć je i w takiej postaci dodawać do potraw.

7. Frytki z ziemniaków – wszyscy je uwielbiamy.. Karbowane, proste bądź półokrągłe. Gotowe frytki głęboko mrożone, które możemy kupić w sklepie nie posiadają ani grama ziemniaka! W głównej mierze jest to susz ziemniaczany, mąka ziemniaczana, woda oraz szereg dodatków chemicznych. Lepiej jest więc pokroić sobie własne ziemniaki i usmażyć na głębokim tłuszczu, a następnie odsączyć.

8. Chleb – prawdziwy chleb powinien być lekko mokry w środku, a po przekrojeniu powinien niemal lepić się do noża. Niestety w dzisiejszych czasach rzadko można dostać porządny chleb, a nie tanią, nadmuchaną chemią podróbkę. Najlepszym wyjściem będzie więc pieczenie własnego chleba bądź kupno w sprawdzonej, dobrej piekarni.

9. Utwardzone przyprawy do zup, tzw. kostki rosołowe – coraz częściej goszczą w Naszych
domach jako „polepszać” smaku zupy czy sosu. Po co pakować w Nasze potrawy wszędobylski glutamin sodu skoro możemy sami zrobić sobie naturalny dodatek do zup czy sosów. Wystarczy tylko ugotować bulion warzywny, mięsny bądź grzybowy, przestudzić go i wlać do pojemników na lód, a później zamrozić.
10. Koncentrat pomidorowy - na pewno wielu z Nas nie może  wyobrazić sobie zupy pomidorowej bądź sosu do spaghetti właśnie bez charakterystycznego pomidorowego smaku. Aby pogłębić ten smak często dodajemy zakupiony koncentrat pomidorowy, który oprócz smaku dodaje nam jeszcze szereg zagęstników i utrwalaczy. A przecież bardzo prosto można zrobić taki koncentrat samemu! Wystarczy parę pomidorów, łyżka soli oraz 2 łyżki cukru.  Dzięki temu zdobędziemy nie tylko naturalny, ale również i zdrowy pomidorowy smak.  

Mam nadzieję, że chociaż w jakimś stopniu przekonałam Was do tego, że nie zawsze to co kupimy w sklepie jest zdrowe i nie ma żadnego alternatywnego i przy tym zdrowego wyjścia.

10 listopada 2014

Aspartam – słodka trucizna czy zdrowa alternatywa białego cukru?

Na początek trochę historii. Aspartam został wynaleziony przez amerykańskiego chemika  Jamesa M. Schlattera w 1965r. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wynalazł go.. przez przypadek. Podczas badań nad lekiem na wrzody żołądka, gdy James Schlatter odruchowo polizał palec, aby ponieść kawałek papieru poczuł słodki smak. Na jego skórze znajdowały się wtedy drobinki aspartamu nad którymi pracował. Zaintrygowany zaczął prowadzić prace nad tym związkiem. Wkrótce aspartam znalazł zastosowanie jako zamiennik cukru białego i stał się bardzo popularny na całym świecie.

Czym więc dokładnie jest aspartam? Uznawany jest za związek chemiczny, który używany jest jako sztuczny środek słodzący, czyli popularny słodzik o kodzie E951. Podczas codziennych zakupów możemy znaleźć go głównie w produktach określonych jako „light”. Ze względu na swoje właściwości często używany jest przez ludzi chorych na cukrzycę. Niewielka jego ilość rekompensuje bowiem 1 łyżeczkę cukru białego przy bardzo małej kaloryczności. W związku z tym po spożyciu słodzika z aspartamem nie wpływa na wytwarzanie insuliny w organizmie. Ciekawostką jest, że aspartam jako jedyny ze sztucznych słodzików jest rozkładany w całości przez ludzki organizm. Niestety jednym z produktów metabolizmy aspartamu jest toksyczny dla organizmu metanol. Jednak przy umiarkowanym spożyciu tego środka ilość metanolu w organizmie nie jest szkodliwe.


Zdania na temat aspartamu i jego działania na organizm ludzki do tej pory są sporne. Niektórzy opowiadają się za tym, że aspartam może mieć działanie rakotwórcze i źle wpływać na cały organizm. Jednak są też tacy, którzy uważają go za zdrową ( a przy tym niskokaloryczną) alternatywą dla bardzo popularnego białego cukru. Podzielone zdania na temat tego słodzika wywołały taką burzę badań potwierdzających którąś z tez, że uznawany jest on za jedną z najdokładniej i najlepiej przebadanych substancji na świecie.


Na początek zacznijmy może od tego co mówią przeciwnicy aspartamu. W latach 90 ubiegłego wieku na całym świecie ukazało się kilka publikacji na temat działania tego środka na organizm.
Jednak w tym samym czasie swoje badania prowadzili również naukowcy z Boliwii, którzy testowali działanie aspartamu na szczurach ( :/). Ich wyniki  potwierdzały działanie aspartamu na rozrost komórek rakotwórczych. Inni natomiast zaprzeczali tej tezie tłumacząc się tym, że człowiek i szczur mają odmienne układy metaboliczne, a także poruszyli kwestię większej ilości aspartamu używanego do badań niż tej, która znajduje się w produktach spożywczych. Według niektórych aspartam może przyczyniać się do wielu chorób neurologicznych, m.in. raka mózgu, stwardnienie zanikowe boczne, stwardnienie rozsiane oraz epilepsję. Ponadto osoby, które regularnie używały aspartamu jako słodzika najczęściej skarżyły się również na : bóle i zawroty głowy, nudności, drętwienie i skurcze mięśni, wysypki, depresje, bezsenność, utrata smaku, bóle stawów.

Teraz kolej na obóz przeciwny czyli zwolenników aspartamu. Wyznają oni, że aspartam nie ma szkodliwego działania, a wręcz przeciwnie! Jest to zbawienny dla naszego organizmu. Jako pierwszy powód stawiają fakt, że słodzików z aspartanem mogą używać ludzie chorzy cukrzycę typu 2 czy nietolerancji glukozy. Ograniczenie spożycia cukru lub całkowita jego eliminacja sprzyja bowiem obniżeniu poziomu glukozy we krwi. Ponadto, każdy z Nas wie, że cukier ma szkodliwe działania na szkliwo zębów prowadząc do ubytków. Jest więc to dobra wiadomość dla smakoszy słodkich przekąsek (do których ja też należę ;) ). Aspartam dodawany do produktów spożywczych nie zwiększa próchnicy ze względu na odmienną budowę chemiczną niż zwykły cukier. Słodziki bardzo popularne są również w dietach odchudzających bądź w dietach ludzi dbających o swoją sylwetkę. Zastąpienie białego cukru właśnie tym środkiem pozwala na zredukowanie podaży kalorii przy zachowaniu słodkiego smaku jedzenia.

Na temat bezpieczeństwa stosowania substancji słodzących wypowiedziały się również Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne, które potwierdziły bezpieczeństwo stosowania tych środków. Oto fragment oficjalnego oświadczenia : „Odnosząc się do doniesień dotyczących rzekomego zwiększonego ryzyka niektórych nowotworów u zwierząt doświadczalnych, którym podawano sacharynę, aspartam i cyklaminian, należy podkreślić, że wyniki ostatnich badań przeprowadzonych u ludzi nie potwierdziły tych tez. Biorąc pod uwagę powyższe dane, Polskie Towarzystwo Badań nad Otyłością i Polskie Towarzystwo Diabetologiczne potwierdzają bezpieczeństwo stosowania niskokalorycznych substancji słodzących w produktach żywnościowych i rekomendują zastępowanie nimi sacharozy przez osoby z rozpoznaniem nadwagi i otyłości, a szczególnie w sytuacji występowania zaburzeń gospodarki węglowodanowej (nieprawidłowej glikemii na czczo, nietolerancji glukozy i cukrzycy typu 2)”. 


Przedstawiłam Wam argumenty osób „za” oraz „przeciw”. A jakie jest Wasze zdanie? Oceńcie sami. 



5 listopada 2014

Błyskawiczne zupki, czyli szybka droga do utraty zdrowia.

Zupki w proszku, czyli te prezentowane jako szybki sposób „na głoda”, coraz częściej goszczą w naszych domach jako szybki, tani i sycący obiad. Niestety tak samo jak jest on szybkim sposobem na danie tak i jest szkodliwy dla Naszego organizmu. Skoro jednak jest taki zły to dlaczego coraz częściej go kupujemy? Co jest w nich takiego, że oprócz ceny kuszą Nas, abyśmy je kupili?

Zacznijmy od początku, czyli od czego się to wszystko zaczęło. Zupki błyskawiczne, inaczej zwane chińskimi, zostały wynalezione – wbrew nazwie – nie przez Chińczyka, ale Japończyka Momofuku Ando. Urodził się on przed I Wojną Światową więc przekonał się na własnej skórze co to znaczy głód. Gdy założył swoją własną firmę, marzył o tym, aby inni nie musieli doskwierać głodem tak jak on. Wynalazł więc rozpuszczalne zupy, które miały być łatwo dostępne, tanie, aby załagodzić chociaż trochę głód wywołany II Wojną Światową. Wynalazek ów okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzisiaj zupki w proszku jedzą wszyscy – studenci, prawnicy, czy pracownicy wielkich korporacji. Dzięki nimi mogą zaoszczędzić czas, a przede wszystkim pieniądze. Ważne tylko, żeby coś zjeść. Niewiele jednak zdaje sobie sprawę, że to co znajduje się w tym plastikowym opakowaniu nie jest zdrowe, a nawet potrzebne Naszemu organizmowi.

Jak każda rzecz, zupki instant mają swoje plusy oraz minusy. Zacznijmy jednak od plusów, gdyż akurat w tym przypadku jest ich zdecydowanie mniej. Jedynymi zaletami zupek w proszku jest wspomniana wcześniej szybkość ich przygotowania, wystarczy parę minut i zupa jest już gotowa (dlatego też nieraz używana jest nazwa „zupki błyskawiczne”). Drugą z zalet jest niska cena, która odpowiada np. studentom, którzy – niestety (!) – oszczędzają na jedzeniu pakując w siebie byle co. To pewnie dzięki tym czynnikom stały się one tak popularne na całym świecie.
Jednak zupki instant mają też ciemną stronę. Każda z zupek zawiera paczkę makaronu, małą bądź większą torebkę z przyprawami i zazwyczaj małą saszetkę z tłuszczem. Co prawda więcej w nich jest chemii niż zdrowych składników, ale niby jakim innym sposobem sprawić żeby zalany wrzątkiem makaron oraz proszek będzie smakował jak tradycyjnie przygotowana zupa?

Najbardziej powszechnym dodatkiem spotykanym w daniach błyskawicznych jest glutaminian sodu. Jego „zadaniem” jest wzbogacenie smaku i zapachu. W oznaczeniach dodatków do żywności
możemy spotkać go pod znakiem E621. Co prawda nadal trwają dyskusje nad szkodliwością tego związku dla organizmu ludzkiego – podobno przyczynia się do wystąpienia otyłości, alergii skórnych oraz astmy. Jest on dopuszczony do użytku w produktach spożywczych, ale spożywanie większej ilości może powodować tzw. „syndrom chińskiej restauracji”. Czym się on objawia? Zaczyna Nas boleć głowa, nadmiernie się pocimy, pojawia się kołatanie serca, mdłości oraz skurcze mięśni. Czasami też może pojawiać się alergia skórna. Na produkty zawierające dużą ilość glutaminianu sodu powinny uważać osoby z nadciśnieniem, bowiem związek ten dodatkowo je podnosi. Ponadto zupki te zawierają bardzo duże ilości soli, która powoduje wzrost ciśnienia krwi oraz zatrzymanie wody w organizmie co może objawiać się m.in. opuchlizną stóp.

Zupki w proszku mają również negatywny wpływ na.. skórę! Wszystko za sprawą sztucznych aromatów oraz innych dodatków, które możemy w nich znaleźć. Więc jeżeli mamy problemy z cerą, nasza skóra jest wysuszona powinniśmy zdecydowanie odmówić sobie sproszkowanej żywności. Nasz organizm próbując pozbyć się szkodliwych substancji z organizmu uruchamia wszystkie drogi, również te przez gruczoły łojowe w skórze. Osoby borykające się z problemami z trądzikiem powinny więc odstawić sproszkowane produkty. 

Wszystkich zastanawia pewnie jak powstają takie zupki. Podstawą jest oczywiście makaron. Do produkcji takiego makaronu wykorzystywana jest : mąka pszenna, sól, woda i kansui, czyli mieszanka sodu, węglanu potasu i fosforanów. Wszystko dokładnie się miesza  tworząc wielką kulę, z której formuje się 30-metrowe nitki.  Te najpierw gotuje się w temp. 100 stopni Celsjusza, a następnie podsmaża tym razem w temp. 200 stopni. 
Druga część opakowania to susz, który ma nadać smak oraz barwę przygotowanej później zupie. Większość składników poddawana jest szybkiemu suszeniu przez co traci swoją naturalną barwę. Żeby zupka była bardziej atrakcyjna dla człowieka do suszu dodaje się szereg barwników. Najczęściej wykorzystuje się składniki naturalne, ale coraz częściej zastępowane są one chemicznymi dodatkami. 

W internecie można znaleźć szereg filmików pokazujących proces trawienia takich produktów w naszym żołądku. Poniżej znajdziecie jednego z nich.



Jak widać organizm kobiety miał spore problemy ze strawieniem sztucznej, naszpikowanej chemią żywności. Znacznie szybciej i w łagodniejszy sposób poradził sobie z domowym jedzeniem. Makaron z chińskiej zupki zachował kształt po dwóch godzinach od spożycia, domowe kluseczki były w tym czasie w znacznej części rozłożone. Czemu tak się dzieje? Wszystko za sprawą chemicznych ulepszaczy, którymi naszpikowane są te zupki. 

Jak dla mnie jedną z najbardziej absurdalnych rzeczy jaką usłyszałam było to, że zupki w proszku pomagają w odchudzaniu. Nie mówię tu o produktach w proszku, które zastępują posiłek. Chodzi mi o zwykłe zupki w proszku. Nie dość, że są naszpikowane chemią to nie posiadają żadnych wartościowych dla organizmu składników odżywczych. Ponadto organizm zużywa więcej energii na strawienie makaronu z takiej zupki niż dostarczymy jej po zjedzeniu całego opakowania. Zupki w proszku mają również wysoki indeks glikemiczny, a więc powinniśmy je wyeliminować bądź ograniczyć do minimum ich spożycie. Produkty te powodują bowiem skok poziomu cukru we krwi oraz wyrzut insuliny, która odpowiada za magazynowanie się tkanki tłuszczowej. Co prawda dostarczają one mniej kalorii niż zwykłe dania. Zazwyczaj są sprzedawane w postaci do picia więc warto zastanowić się czy nie lepiej samemu przygotować wywar i wypić go bez zbędnych ulepszaczy i barwników. 

Podsumowując, zupki w proszku nie powinny być głównym posiłkiem w naszym jadłospisie. W dzisiejszych czasach, gdy nie mamy na nic czasu taka forma jedzenia ma coraz częstsze zastosowanie. Musimy jednak pamiętać czy faktycznie opłaca się nam pakować tyle ulepszaczy tylko dla chwilowej przyjemności